Ten weekend mimo, że trwał tyle co każdy normalny weekend, to był dłuugi. ;P Tak, wiem- to dziwne. To wszystko dlatego, że w sobotę byliśmy z rodzicami na Słowacji, a w niedziele byłam z mamą w Porębach (mała wieś za Rzeszowem). W pierwszy dzień weekendu wstaliśmy po siódmej, przyszykowaliśmy się i ruszyliśmy. Na Słowacji byliśmy w Sninie (takie miasto nie duże). Poszłyśmy z mamą na basen, a tata załatwiał służbowe sprawy. Było nawet OK tylko czasem słońce się chowało ;P Niestety nie mam zdjęć, bo tata zabrał Zygfryda do Włoch (dodam zdjęcia jak zrobi jakieś fajne ;>)
W Niedzielę wybraliśmy się (ja, mama, babcia i dziadziu) do rodziny ze strony mamy. Byli tam pradziadkowie, ciotki, wujki, kuzynka- Kamila, kaczki, kury, gąski, koguty, pies-Kajtek i króliki- caałaa rodzinka (no prawie)... Byliśmy w takiej posiadłości niedaleko domu, gdzie pewna rodzina ma sobie "troszkę" zwierzątek- łosie, konie, papugi, bażanty, psy, daniele, i dzika <3:
Karmiłam koniee ;D
Daniele sobie leżą ;)
No i jeszcze papużki, a w tle bażant xD
Jak wróciliśmy był obiad, a potem pojechałyśmy (ja, Kamila, mama i ciocie) na zalew. Niestety nie miałyśmy ze sobą strojów kąpielowych, a woda była nawet w miarę ciepła.
Gdy wróciliśmy postanowiłam postraszyć kury, pościgać się z Kajtkiem i pogadać trochę z gąskami. Muszę przyznać, że gąski są bardzo towarzyskie:
Kamila dołączyła się do mnie, haha ;D
Dzień uważam za udany krótko i zwięźle- ojadłam się ciastek i nauczyłam się różnych języków zwięrząt ;P Na dzisiaj było by na tyle...
Do kolejnego posta,
PA ;*
Bardzo obszerna i świetna notka! Popieram, dzień- a raczej dwa dni- były bardzo miłe i udane!:)
OdpowiedzUsuńPs. A Kajtek gdzie??!!
OdpowiedzUsuń