Wczoraj wieczorem postanowiliśmy, że wybierzemy się (ja i rodzice) na małą przejażdżkę rowerową. Było bardzo fajnie oprócz tego, że pogryzły nas komary, bo jeździliśmy głównie przez pola i łąki... Zygfryd był z nami, ale niestety nie zrobiłam zbyt dużo zdjęć, ponieważ zapomniałam naładować akumulator czego bardzo żałuję, bo było ładne światło:
Przez tą trawę naprawdę było trudno się przedrzeć... To zdjęcie akurat tata robił ;P
Dzisiejszy dzień spędziłam u babci... Przyjechałam rano i zabrałyśmy się do zbierania porzeczek. Bardzo dobrze nam szło:
Potem poszłyśmy do sklepu po lody. Pomogłam robić obiad, a potem- opalaning ;D Dzień minął szybko i bez wielkiej nudy.
Jutro wybieramy się z rodzicami na Słowację. Dodam parę fotek.
Do kolejnego posta,
PA ;*
Fajne zdjęcia, szczególnie to pierwsze. Może ja też niedługo będę zbierać owoce.
OdpowiedzUsuńAle piękne porzeczki! Rzeczywiście ciężko pracowałyście, ale po ostatnich kilku dniach leniuchowania, to chyba było miłe urozmaicenie?:)
OdpowiedzUsuń