niedziela, 26 maja 2013

Nie mogę się doczekać!

Hejj !
Przepraszam za to malutkie zaniedbanie, ale nie miałam czasu napisać ;P Dzisiaj krótka notka, bo nie mam żadnych ciekawych zdjęć, a poza tym jestem u babci, a Zygfryd odpoczywa w domciu ;)
Lecą dni, lecą i doleciały do dnia, na który czekałam kilka miesięcy... Jutro jadę na szkolną wycieczkę do Sandomierza ;) Niestety tylko na jeden dzień, bo nie było wystarczająco osób, żeby pojechać na dwudniową. Mimo wszystko wycieczka na pewno będzie udana! Najgorszym faktem jest to, że muszę wstać o 5 rano, żeby zdążyć na autobus. Jak zawsze, dla większości osób wycieczka jest jednym ze sposobów integracji z innym  i jadą tylko po to, aby się pobawić, a nie zobaczyć różne ciekawe miejsca. Byłam już w Sandomierzu, więc chyba jestem jedną z nich ;P Oczywiście za parę dni zdam relacje z całej wyprawy ;) Zdjęcia będę robić innym aparatem, bo tata nie pozwolił mi wziąć Zygfryda ;<
Byliście już na jakiejś wycieczce klasowej? Jak było?

Piszem sobie posta u babci ;) 

P.S. Szkolenie po poście o wycieczce ;)
Do kolejnej notki, 
PA ;*

niedziela, 19 maja 2013

Jeż Filip i ćwiczonka+ malutkie szkolenie ;)

Hejka!
Ostatnie dni były całkiem OK, chociaż tak jak zawsze- szkoła, domek, szkoła, domek... W piątek postanowiliśmy rozpalić grilla i chwilę posiedzieć na ogrodzie. Siedzimy sobie, siedzimy, a tu nagle jeż w trawie się rusza. O dziwo nie zwinął się w kolczastą kulkę tylko dzielnie patrzył na światło, którym tata go oślepiał. Mama postanowiła nazwać go Filip. Pobiegłam do domu po Zygfryda i Filip został uwieczniony:


 Weekend spędziliśmy głównie z babcią i dziadziem. W sobotę pojechaliśmy rowerami na grilla do nich i zostawiliśmy je tam, a w niedzielę z mamą poszłyśmy po nie na nogach. Posiedziałyśmy trochę i pojechałyśmy na chwilkę na nowo otwartą siłownię na świeżym powietrzu. Ćwiczyć tam można wszystkie części ciała: nogi, brzuch, kręgosłup... Wycieńczone wróciłyśmy do domu. 

Malutkie szkolenie:
 Poprzednia lekcja była o czasie naświetlania, więc dzisiaj powiem coś o przysłonie. Przysłona to bardzo ważny element ekspozycji. Jest ona częścią obiektywu i podobnie jak czas naświetlania , reguluje ilością wpuszczonego światła na element światłoczuły (matrycę lub kliszę). Przysłonę określa się jako f/1   f/1,4   f/2   f/2,8   f/4   f/5,6   f/8   f/11   f/16   f/22   f/32   f/45   f/64. Im mniejsza liczba przysłony, tym większy jej otwór:



Im mniejszy otwór, tym większy obszar na zdjęciu ostry:

 Dzisiaj będzie na tyle w szkoleniu. Na następnej lekcji wytłumaczę co to jest ISO .
 Do kolejnego posta,
 PA ;)

piątek, 17 maja 2013

Koncertowo ;)

 Hej!
Ostatnie dni były najnormalniejszymi dniami. Szkoła, domek, szkoła, domek, szkoła i tak dalej... Nadszedł czwartek, a wtedy ... niespodzianka! Od początku dnia nie miałam pojęcia, że gdzieś się wybieramy. Po zajęciach w szkole mama zadzwoniła do mnie żebym od razu wracała do domu, bo coś planuje. Gdy wróciłam, odrobiłam zadania i pouczyłam się, wybraliśmy się wszyscy (ja, mama, tata) do miasta na koncert pewnego, wybitnego artysty- Michała Bajora.
 Ten pan nie tworzy muzyki takiej, jak słucha nasze pokolenie, ale cały recital był bardzo udany. Zapomniałam wspomnieć, że wybrała się z nami również Oliwka KLIK z babcią, lecz bez Miliona. Po wszystkim ustawiłyśmy się w kolejce po autografy i... byłyśmy pierwsze ;) Nie udało nam się zrobić zbyt wiele zdjęć, bo było ciemno, ale tata przejął Zygfryda i coś tam zrobił...


 Po tym koncercie wybraliśmy się na chwilkę na rynek, gdzie były juwenalia i grał zespół Akurat. Było równie świetnie. Wszyscy się bardzo dobrze bawili. 
 Wróciliśmy do domu późnym wieczorem, bardzo zmęczeni i zadowoleni. To był na prawdę udany dzień. A Wam jak mija czas? Robicie coś ciekawego?
 P.S. Szkolenie już na pewno w kolejnej notce.
PA ;)

wtorek, 14 maja 2013

Poznajcie moje przyjaciółki


Hejj!
 Dawno już nie pisałam, więc dzisiaj może coś dłuższego... Na początek może trochę o ostatnich dniach. Tak naprawdę to nic ciekawego się nie działo- szkoła, szkoła, szkoła... w jeden dzień przyjechała Oliwia z Milionem KLIK  i z rodzicami, a w inny babcia z dziadziem, na grilla, a w jeszcze innym dniu byłam u dentysty (nie miła sprawa). Wszystko tak jakoś leciało, że nie miałam czasu napisać posta.

 OK, no to teraz przejdę do tematu notki- "Poznajcie moje przyjaciółki". 
Jedną z moich najlepszych przyjaciółek jest ww. Oliwia. <3 To ta z którą byłam na Węgrzech. Znamy się około 6 lat, a to dlatego, że nasze mamy pracują razem. Niestety nie chodzimy razem do klasy.
Oliwka lubi piłkę nożną i tak jak ja pisze świetnego bloga. (link wyżej)


 Moją najlepszą przyjaciółką jest również Ola znana pod pseudonimem Trolllcia ;) Znamy się około 8 lat- tyle ile trwa nasza przyjaźń, a zaczęłyśmy ją w przedszkolu. Ola lubi tańczyć i śpiewać. Siedzimy razem w ławce i praktycznie każdy wolny czas spędzamy razem.


 Na pewno w paru postach wspomnę coś o innych przyjaciółkach, a jak na razie to tyle o nich. W związku, że miałam o czym pisać, to malutkie szkolenie przełożone zostaje na kolejny post ;) Co tam u Was? Komentujcie!
 Pa pa :*


poniedziałek, 6 maja 2013

Powrót po majówce.

 Witam Was ponownie po długim weekendzie. Majówkę zaczęłam od wyjazdu na Węgry wraz z rodzicami (środa). Wyjechaliśmy z domu o godzinie 8.00. Podróż trwała dość długo, bo na trasie było dużo dziur. Na miejsce, a dokładnie do Sarospatak, dojechaliśmy w godzinach popołudniowych. Zabraliśmy ze sobą rowery, a samochód przez pięć dni odpoczywał. ;) Pierwszego dnia raczej nic ciekawego się nie działo... Zapoznaliśmy się trochę z miasteczkiem i jego zamkiem:

















Potem poszliśmy do restauracji w której oczywiście musiała być świetna obsługa, pyszne jedzenie i nadzwyczajnie ostre papryczki chilli


Kolejny dzień (czwartek) spędziliśmy na basenie. Graliśmy w babingtona, opalaliśmy się i pływaliśmy. 


Gdy wróciliśmy spotkała nas bardzo miła niespodzianka... Rodzice mojej przyjaciółki i je siostrzyczki powiadomili mojego tatę, że są na Słowacji i zmierzają do nas... Tymi dwiema siostrami okazały się Milion i Oliwka (milionioliwka.blog.interia.pl) <--- jeżeli jesteś trochę wkręcony w świat bloggerów, to polecam... Uwielbiam je obydwie ;*


Martynka dała mi się wtedy namówić się na małą sesyjkę, oczywiście nie obyłaby się bez przebrania wróżki:


 Kolejnego dnia (piątek) już wszyscy (ja, moi rodzice, Oliwka, Martynka, rodzice Martynki i Oliwki) poszliśmy na basen. Było jeszcze lepiej niż poprzedniego dnia, chociaż robiliśmy dokładnie to samo... Bardzo dużo pływałyśmy. Babington- rozgrywaliśmy turniej na prowizorycznym boisku, na którym buty i torby na aparat wyznaczały linie. Już nie pamiętam kto wygrał, ale bawiliśmy się świetnie. Podczas, gdy my graliśmy Martynka była bardzo zmęczona i zasnęła.


 Po basenie, bardzo zmęczeni pojechaliśmy na rowerach do restauracji, tej samej co poprzedniego dnia. I ja z Oliwią jadłyśmy pyszną zupę owocową, a raczej malinowo-porzeczkowo-wiśniowo-truskawkową:


 Następny dzień (sobota) był bardzo podobny do ostatnich dwóch dni- basen ;) Niestety tego dnia powrót do miejsca zakwaterowania był szybszy, bo Milion i Oliwka wracały już do domu. Na koniec nie obeszłoby się bez zdjęć z Oli:



Dziewczyny, ich rodzice i rowery wróciły do Polski


 Kolejny dzień (niedziela) był już ostatnim dniem, w którym ja i rodzice spakowaliśmy się i wyjechaliśmy z powrotem do Polski
 Weekend majowy był bardzo udany. Wszyscy wróciliśmy wypoczęci i spaleni przez cudowne Węgierskie słońce. A Wam jak minęła majówka?
 Do kolejnego postu, 
Pa ;)